Kliknij tutaj --> 🏓 tomasz ciachorowski z dziewczyną
W piątek przyszedł do mnie autograf od Tomasza Ciachorowskiego znanego wam z takich seriali jak : ,, Majka " , ,, M jak miłość " , czy ,,
Autor: vod.tvp.pl M jak miłość odcinek 1449, Artur (Tomasz Ciachorowski), Iza (Adriana Kalska), Maja (Anna Wierzchoń) M jak miłość, odcinek 1449: Artur wydostanie się z psychiatryka, żeby
Na Instagramie Tomasza Ciachorowskiego pojawiła się relacja z imprezy, podczas której aktor przesadził z alkoholem i swoim zachowaniem irytował innych imprezowiczów.
Ciachorowski: "NIE JESTEM GEJEM". "Przypieczętowaliśmy naszą przyjaźń przyjacielskim gestem" - opowiada o pocałunku z Michałem Lewandowskim. Tomek Ciachorowski od występu w serialu Majka
Tomasz Ciachorowski postanowił walczyć z powiększającymi się zakolami. /5 Tomasz Ciachorowski Klinika Medical Hair&Esthetic / Instagram. Aktor nie wstydzi się mówić o problemach z włosami
Site De Rencontre Femme Francaise Gratuite. Instagram Tak szczęśliwej rodziny Chodakowskich już dawno nie widzieliśmy! W nowym sezonie "M jak miłość" w rodzinie Chodakowskich w końcu zagości spokój. Tak przynajmniej mogłoby się wydawać! Sprawa w sądzie dotycząca śmierci Artura jest już na ostatniej prostej i nowe zdjęcia z planu wskazują na to, że Olek wyjdzie na wolność. Teraz Mikołaj Roznerski pochwalił się w mediach społecznościowych nowym zdjęciem Izy i Marcina. Chodakowscy pozują na nim z dziećmi i widać, że są bardzo szczęśliwi. Fotografię skomentował Tomasz Ciachorowski czyli serialowy Artur. To, co napisał może niepokoić... Czy Skalski nawet po śmierci nie da spokoju Izie? Tomasz Ciachorowski zapowiada powrót Artura? Mikołaj Roznerki opublikował na Instagramie zdjęcie z serialową Izą, Stasiem i Mają. Wszyscy mają uśmiechy na twarzach i być może planują wspólny wyjazd. Kocham tych Ludzisków ❤️ Praca z nimi to zawsze przygoda 🔥👊☺️ Wariaty takie ...😂😂😂 Pozdrawiamy szaleńczo z planu @ 😁👊💪❤️ - napisał pod zdjęciem Mikołaj Roznerski. Tymczasem uroczą fotografię szybko skomentował Tomasz Ciachorowski, który grał w serialu Artura Skalskiego i napisał: Boże - moja córeczka :). Jaka wyrośnięta. I skóra zdjęta z taty 😏😉 Na to Mikołaj Roznerski żartobliwie odpowiedział: Chciałbyś 😂💪👊😁, a serialowy Artur dodał: tak łatwo się mnie nie pozbędziecie 😉. Całusy dla wszystkich. Czyżby Tomasz Ciachorowski w ten sposób zapowiedział, że kłopoty rodziny Chodakowskiej związane z Arturem jeszcze się nie skończą! Oby na żartobliwych komentarzach się skończyło! Spójrzcie na to wymowne zdjęcie... Zobacz także: Iza w "M jak miłość" wyzna, że Artur ją zgwałcił! To zeznanie zmieni wszystko... Iza w ostatnim sezonie "M jak miłość" przeżyła prawdziwy dramat. Uwolnienie się od Artura nawet po jego śmierci jest trudne! MTL Maxfilm Kamil Gryc odpuści w końcu Izie po tym, jak usłyszy jej dramatyczne zeznanie w sądzie. MTL Maxfilm EastNews Zapłakana Adriana Kalska na zdjęciu na Instagramie! Co się stało? W sieci pojawiło się niepokojące zdjęcie, na którym zapłakana Adriana Kalska przytula się do Mikołaja Roznerskiego! W sieci pojawiło się niepokojące zdjęcie, na którym zapłakana Adriana Kalska przytula się do Mikołaja Roznerskiego! Co się stało? Fanów aktorki uspokajamy - to fotka z "M jak miłość". W najnowszym wpisie na Instagramie gwiazda serialu wspomina pracę na planie i trudne losy swojej bohaterki, Izy. Zobaczcie, co napisała gwiazda! Adriana Kalska wspomina Artura z 'M jak miłość" Wszyscy fani "M jak miłość" doskonale wiedzą, że serialowa Iza ma za sobą prawdziwy koszmar. Jedna z głównych bohaterek hitu TVP przez kilka lat była terroryzowana przez Artura Skalskiego (Tomasz Ciachorowski). Psychopata nigdy nie pogodził się z tym, że Iza pokochała Marcina Chodakowskiego (Mikołaj Roznerski). Skalski robił wszystko, żeby odzyskać Izę, a kiedy zrozumiał, że nigdy mu się to nie uda, postanowił ją zabić. Na szczęście kiedy Artur zaatakował Izę w pobliżu był Olek Chodakowski (Maurycy Popiel), brat Marcina. Jak już wiemy, Skalski nie przeżył tego spotkania. Teraz Adriana Kalska, która w "M jak miłość" wciela się w Izę, wspomina trudne chwile w życiu swojej bohaterki. Aktorka opublikowała na Instagramie zdjęcie zapłakanej Izy, która przytula się do Marcina. #botowszystkoprzezkogo? #przezArtura 😜😅🤣 #morzełez #memories @ #pozdrawiamy @tomek_ciachorowski ❤️❤️❤️- napisała na Instagramie. Na zdjęcie i wpis aktorki zareagował Tomasz Ciachorowski oraz Mikołaj Roznerski, który w życiu prywatnym tworzy związek z Adrianą Kalską. - Mikołaj tęskni, Marcin nie tęskni 😜😂- napisał Mikołaj Roznerski. - No gagatek i psotnik z tego Artura 😉 (tęsknię)- skomentował Tomasz Ciachorowski. Wy również tęsknicie za serialowym Arturem? ;) Zobaczcie zdjęcie opublikowane przez Adrianę Kalską! Zobacz... Instagram A jednak? Iza i Marcin z "M jak miłość" będą razem? Tomasz Ciachorowski zamieścił w sieci tajemniczy wpis! Skalska uwolni się od męża? Iza i Marcin z "M jak miłość " będą razem? Fani hitowego serialu wciąż zadają sobie to pytanie, ale Tomasz Ciachorowski , który wciela się w postać psychopaty Artura, chyba właśnie zdradził odpowiedź! Wiadomo już, że w nowych odcinkach po wakacjach Iza (Adriana Kalska) będzie w śpiączce. Wszystko wskazuje również na to, że Marcin (Mikołaj Roznerski) udowodni, że jest ojcem Mai i odbierze swoją córkę Arturowi (Tomasz Ciachorowski). Ale czy Skalski straci również Izę, którą wcześniej zmusił do ślubu? Tajemniczy wpis na Instagramie może na to wskazywać! Tomasz Ciachorowski zamieścił w sieci zdjęcie z planu "M jak miłość" na którym pozuje razem z Mikołajem Roznerskim- aktor napisał, że jest to jego serialowy rywal. Pod ich fotką pojawił się zaskakujący wpis skierowany do Adriany Kalskiej, czyli Izy! jesteś pewna że podjęłaś dobrą decyzję? 😉- napisał Ciachorowski. Czyżby wpis Tomka Ciachorowskiego oznaczał, że Iza odeszła od Artura i znów związała się z Marcinem? Myślicie, Iza z "M jak miłość" uwolni się od niebezpiecznego męża? Zobacz także: Adriana Kalska wystąpi w "Twoja Twarz Brzmi Znajomo"! Tomasz Ciachorowski zamieścił w sieci tajemniczy wpis. Iza uwolni się od Artura? Instagram Kalska i Roznerski w piękny sposób pożegnali Tomka Ciachorowskiego. Będą za nim tęsknić w serialu? Kalska i Roznerski w piękny sposób pożegnali Tomka Ciachorowskiego. Będą za nim tęsknić w serialu? Stało się! Artur z "M jak miłość" nie żyje. W ostatnim odcinku serialu, który został wyemitowany 8 października, widzowie po raz ostatni zobaczyli Skalskiego! Jak już wiemy, psychopata dopadł Izę w domku nad jeziorem i chciał się na niej zemścić. Narzeczoną Marcina uratował wówczas Olek, który zabił Skalskiego! Śmierć Artura wstrząsnęła fanami "M jak miłość". Chociaż widzowie mieli już dosyć serialowego Artura, to jest im przykro, że z ekranu zniknie Tomasz Ciachorowski, który od kilku lat grał Skalskiego. Po ostatnim odcinku hitu w sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy. Pożegnalne wpisy opublikowali również Adriana Kalska i Mikołaj Roznerski, czyli serialowi Iza i Marcin. Zobaczcie, co napisali! Kalska i Roznerski żegnają kolegę z "M jak miłość" Adriana Kalska i Mikołaj Roznerski, którzy od kilku lat grali razem Tomaszem Ciachorowskim w "M jak miłość", opublikowali na swoich profilach na Instagramie zdjęcia z aktorem i podziękowali mu za współpracę na planie hitu TVP2. Zobaczcie, co odpisał im Tomasz Ciachorowski! - 😁😜 @tomek_ciachorowski i na co Ci to było? 😉😜 Bądź zdrów ☺️ Ściskam Cię i do zobaczenia 🤗😘- napisała Adriana Kalska. - Ada! Dzięki za wszytko ❤️ - i co wy teraz z Marcinem będziecie beze mnie robić? Nuda 😉 - odpisał Tomasz Ciachorowski. - Tak zaczynaliśmy nasz uroczy trójkąt w @ .🤪 Dziękuję Tomku @tomek_ciachorowski za kawał dobrej roboty, za te wszystkie emocje, bójki i walkę o Izę. Za rozmowy w kamperze o naszych rolach i nie tylko.☺️ To była czysta przyjemność 😊☺️☺️💪🏾- czytamy na profilu Mikołaja Roznerskiego. - @mroznerski @ dzięki - praca z wami to najlepsze co mnie w tym serialu... Małgorzata Rozenek-Majdan Ślub od pierwszego wejrzenia Trendy w koloryzacji włosów na wiosnę i lato 2022. Te odcienie robią mocne wrażenie Dopamine dressing to najgorętszy trend sezonu. Obłędną koszulę w stylu Małgorzaty Rozenek-Majdan kupisz w Sinsay za 39,99 Klaudia Halejcio w najmodniejszych spodniach tego lata. Podobne kupisz w Sinsay za 35 zł Urszula Jagłowska-Jędrejek Anna Lewandowska w modnym swetrze ponad tysiąc złotych. W Sinsay kupisz podobny za 50 złotych! Aleksandra Skwarczyńska-Bergiel Najmodniejsze buty na wiosenno-letni sezon. Te modele ma w szafie każda it-girl
Na czacie, który zaczął się tuż po zakończeniu wtorkowego odcinka "Majki", pojawiły się przede wszystkim panie. Fanki Ciachorowskiego chciały wiedzieć, czy ich idol ma dziewczynę lub narzeczoną. "Nie:)" odpisał gwiazdor. Bardzo wiele pań dopytywało się o ideał kobiety Tomka. Kinia_31 zapytała: - Jakie dziewczyny ci się podobają (blondynki, brunetki, miłe, niegrzeczne)?. Ciachorowski odparł: - Zdecydowanie niegrzeczne, a co do wyglądu fizycznego to brunetki, brązowookie. Aktor swą atrakcyjność ma niejako zapisaną już w nazwisku. Ciachorowski bardzo często zdrabniane jest do "Ciacho". - Był taki czas, kiedy uwagi dotyczące mojego nazwiska mnie irytowały, bo brzmiało to infantylnie, ale w chwili obecnej jest to miłe - stwierdził Tomasz. Czy w życiu prywatnym jest równie adorowany przez kobiety, co jego bohater z "Majki", Michał Duszyński? Ciachorowski odpowiada, że tak, ale nie stanowi to dla niego problemu. Nie brakowało także pytań o pracę aktora. Ciachorowski stwierdził, że aktorstwo wybrał właściwie przez przypadek. W swoim zawodzie Tomasz najbardziej lubi totalną zmienność stanów emocjonalnych. W ciągu jednego dnia może być postawiony w róznych skrajnych sytuacjach, nie ponosząc za nie odpowiedzialności. Niewiele brakowało, a aktor wybrałby inną ścieżkę zawodową: jako nastolatek marzył o zostaniu stolarzem. Próbował też swoich sił w modellingu, ale zrezygnował z tego zajęcia ze względu na niski- zdaniem aktora - wzrost. - Czy nie obawiasz się, że przez "Majkę" będziesz na stałe kojarzył się z serialowym Michałem? - zapytała izabela_. - Obawiam się, ale wierzę, że uda mi się oprócz Michała zagrać kilka fajnych ról - odpowiedział Ciachorowski, który stwierdził też, że chciałby wrócić do teatru, a także spróbować swoich sił w różnych przedsięwzięciach artystycznych. Nie będzie to jednak, przynajmniej na razie, "Taniec z gwiazdami": - Nie miałem takiej propozycji, a po drugie, moja obecna kontuzja trochę to wyklucza. Na koniec Tomasz Ciachorowski przyznał, że jego życiowe motto to "Jak kraść, to miliony, a jak podrywać, to tylko miss świata". "Nikt z nas nie jest idealny" - przeczytaj wywiad z Tomaszem Ciachorowskim!
Wywiad z magazynu „Mój Pies i Kot” nr 6(43)/2019. Z Tomaszem Ciachorowskim rozmawia Paulina Król. Niewiele brakowało, a Rejczel, suczka rasy jack russell terrier, reagowałaby już tylko na zgoła odmienne imię Niegryź. A wynikało to z jej niszczycielskiej natury w okresie szczenięctwa. Była wtedy strasznym gryzoniem. Gryzła zarówno przedmioty, w tym meble, jak i podgryzała ręce. Zawołanie „Nie gryź!” było więc najczęściej używanym wobec niej zwrotem. To, że zjadała w pięć minut każdą zabawkę, która nie była wykonana z pancernej gumy – a robi to do dziś – to jeszcze pół biedy, ale w tamtym czasie jej opiekun Tomasz Ciachorowski musiał wymienić dwa komplety wypoczynkowe. Był trochę zły, jednak Rejczel jest jego oczkiem w głowie i może jej wszystko wybaczyć, nawet te zjedzone kanapy i fotele. Na Rejczel nikt nie ma prawa nawet nakrzyczeć. Jak temu małemu pieskowi udało się zawładnąć Twoim sercem? Rejczel urodziła się jako ostatnia z miotu, przez pół godziny próbowano przywrócić jej funkcje życiowe. Była tak słaba, że ustępowała we wszystkim silniejszym siostrom i bratu. Trzeba było ją zamykać samą z matką, żeby mogła się najeść. Kiedy przyjechałem do Torunia, gdzie mieściła się hodowla, wszystkie szczeniaki doskoczyły do mnie, tylko ona nie mogła się dopchać. To szczególnie mnie ujęło. Wziąłem ją na ręce i wiedziałem, że jest mi pisana. I choć była taka malutka, słabiutka, to udało mi się przekonać hodowczynię, że jestem dla niej odpowiednim opiekunem. Rejczel nie jest typowym żywiołowym russellem. Raz dziennie przez godzinę trzeba ją wybiegać, porzucać piłeczkę, lubi też wycieczki, spacery, ale gdy się zmęczy, to szczęśliwa wskoczy pod kocyk albo przytuli się do mnie, najchętniej kładąc się na moich nogach, gdy czytam książkę lub uczę się tekstu. Jest wszędzie tam, gdzie ja: chodzi za mną do łazienki, do kuchni, razem oglądamy filmy. Jeśli przeciągnę oglądanie do późnej nocy, popatrzy na mnie z wyrzutem i ostentacyjnie pójdzie sama do sypialni. Tak, śpi w łóżku i zawsze tak się kładzie, żeby mieć ze mną kontakt. Nie taki był plan, ale jako szczeniak miała katarek, więc ją utuliłem w łóżku pierwszy raz i tak już zostało. Śmieję się czasem, że nie jest tak źle, bo dzieli się kołdrą i tylko trochę się rozpycha. Czyżby słowa znajomego, że to do Rejczel trzeba się dopasować, były prawdziwe? Uważam, że to mnie się udało objąć przywództwo, chociaż nie było to proste, bo Rejczel była niesforna i krnąbrna. To mały gangster, jednak bardzo bojaźliwy. Boi się petard, burzy, ciemności. Po zmroku szybko się załatwia i chce wracać do domu. Gdy zostaje sama, zawsze ma włączone światło i radio, żeby zagłuszyć ewentualne niepokojące dźwięki. I zawsze jej tłumaczę, że teraz wychodzę sam i wrócę, wtedy nie ma dramatu. A kiedy opanuje ją jakaś trwoga, to wskakuje mi na kolana, bo czuje we mnie oparcie i bardzo mi ufa. Ja ją świetnie rozumiem i doceniam to, że jest charakterna, że ma osobowość, ma swoje zdanie, ale ona też doskonale wie, jak mną manipulować, żeby osiągnąć to, czego chce. Jak to terier, ma silną potrzebę dominacji i chęć manifestowania tego. Zna swoje imię, ale podczas zabawy z innymi psami głuchnie na wszelkie wołanie. Na pierwszych lekcjach w psim przedszkolu trenerka od razu wyczuła, że Rejczel będzie przywódczynią stada, i rzeczywiście, po trzech miesiącach kilkanaście psów małych i dużych całkowicie się jej podporządkowało. Zresztą tam, gdzie mieszkamy, też rządzi, chodzi jak królowa Powiśla. Staram się do niczego jej nie zmuszać. Na spacerze to ona decyduje, czy pójdziemy w prawo czy w lewo. Ale przed dłuższym pozostawieniem jej w domu z kolei ja nie odpuszczam, jeśli wyrwana rano z łóżka za szybko chce wracać. Generalnie od siedmiu lat jesteśmy zgrani i staramy się nie stwarzać sobie problemów. Nie czuję się samotnym człowiekiem, ale muszę przyznać, że towarzystwo Rejczel bardzo moje życie ubogaca. Pierwszy pies w dorosłym życiu i właśnie jack russell terrier. To przypadek? W domu rodzinnym były oczywiście psy. Najdłużej towarzyszyła nam przygarnięta Mucha, kundelek gabarytów Rejczel, tylko cała ruda. Do dzisiaj z mamą mieszka staruszka Dela, terier irlandzki, którego mama kiedyś sobie wymarzyła, wiedząc, jak wygląda, ale nie wiedząc, co to za rasa. Pokazywaliśmy z siostrami różne zdjęcia psów i udało się w końcu trafić. Brakowało mi psa, więc kiedy tylko się zorientowałem, że nie siedzę już od rana do wieczora na planie i że mam awaryjne wsparcie w przyjaciołach, podjąłem szybką decyzję. Wolałbym dużego psa, choćby takiego jak Dela, ale małego można wszędzie zabrać, co przy moim zawodzie jest istotne. A jack russell terrier to wspomnienie dzieciństwa, z którym nieodłącznie kojarzy mi się Reksio z kreskówki. Dla mnie wtedy odpowiednikiem psa był właśnie Reksio. Życie z psem to nie zawsze sielanka… Rejczel tak jak ja uwielbia czekoladę. Tak, wiem, dla psów czekolada jest trująca. Niestety skłonność do tego smaku niemal doprowadziła ją do śmierci. Podczas mojej nieobecności otworzyła sobie zamek w plecaku i wygrzebała z niego tabliczkę gorzkiej czekolady, takiej zawierającej 80 proc. kakao. Kiedy wróciłem, na dywanie leżało tylko złotko. Nocą pędziłem z nią do weterynarza, tam sprowokowaliśmy wymioty. Na szczęście wszystko było jeszcze w żołądku, ale dawka mogła być śmiertelna. Potem dostawała węgiel i okruszek węgla dostał się do dróg oddechowych. Potwornie kaszlała, więc znowu o piątej rano jechaliśmy do lecznicy, słowem – sytuacja kryzysowa. Kiedy boli ją brzuszek, delikatnie go masuję, żeby jej ulżyć. Pewnego razu mnie bolał brzuch i wtedy ona, moja fizjoterapeutka, jak kot zaczęła mnie deptać łapkami po brzuchu, a potem przytuliła się do mnie i zasnęła. Może to był przypadek? Wiem jednak, że emocje opiekuna udzielają się psu. Czuje, czy coś go dręczy, cieszy czy boli. Dla niej, nawet jeśli zarywam noce tylko z powodu jej zwykłej niestrawności, a rano muszę wstać na plan zdjęciowy, jestem gotowy na każde poświęcenie, bo Rejczel jest dla mnie najważniejsza. Rok temu wywołałeś burzę, mówiąc odważnie, że nie przepadasz za dziećmi, że wolisz psy. Jeśli chodzi o Rejczel, to odczytuję jej zachowanie, umiem przewidzieć jej reakcje w wielu sytuacjach. Dziecko potrafi zapłakać z byle powodu, jego zachowania są nieprzewidywalne i dorosły bywa wobec tego bezradny. A ja jestem pragmatyczny, dla mnie istotne są związki przyczynowo-skutkowe i dlatego dzieci raczej nie rozumiem, a psy rozumiem doskonale. Ale nie przeszkadza mi to być dobrym i lubianym wujkiem dla moich siostrzeńców i siostrzenic. Widać, że Rejczel jest ci bardzo bliska. Tęsknisz, gdy musicie się rozstać? Jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Bardzo za nią tęskniłem, kiedy poleciałem ostatnio po raz pierwszy do Nowego Jorku, mimo że była pod wspaniałą opieką. Każdy pies napotkany na ulicy mi ją przypominał. Zajrzałem tam oczywiście do sklepu Tiffany’ego na Piątej Alei, w którym spotkałem panią o imieniu Holly, jak Holly Golightly z filmu „Śniadanie u Tiffany’ego”. Za jej namową kupiłem tam zawieszkę w kształcie kosteczki. To był najdroższy prezent z mojej podróży, właśnie dla Rejczel. Ludzie, którzy nie mają psów, często deprecjonują uczucie, jakie powstaje między człowiekiem a psem. Słyszałem kiedyś w radiu, jak jakaś kobieta się wymądrzała, że psa nie da się kochać, że nazywanie tej więzi miłością jest nadużyciem. Myślę, że ona nigdy nie miała psa. Moim zdaniem to jest jak najbardziej miłość i to z obydwu stron. Tomasz Ciachorowski – aktor teatralny i telewizyjny. Popularność przyniosła mu rola Michała Duszyńskiego w serialu „Majka”. Znany też z seriali „Linia życia” i „M jak miłość”. zdjęcie główne: Celestyna Król
Impreza urodzinowa 17-letnia Zuzanna została zaproszona na urodziny koleżanki ze szkoły. Impreza odbyła w domu jubilatki. - Moja córka była na prywatce wśród swoich znajomych, ludzi, których zna i lubi. To było zwykłe spotkanie młodych ludzi – opowiada Marzena Bruś, matka. Wśród zaproszonych gości był 20-letni mężczyzna. Na imprezę przyszedł ze swoją dziewczyną. - Na początku rozmawialiśmy. Opowiadał, że jest barmanem i może zrobić mi dobrego drinka. Zgodziłam się. Wypiłam tego drinka. Pamiętam, że miał intensywny smak. Zaczęłam się źle czuć. Moje mięśnie były bardzo rozluźnione, nie mogłam chodzić. Potem pamiętam już wszystko z przerwami – mówi Zuzanna. Mama Zuzanny podejrzewa, że mężczyzna dodał do drinka córki substancję psychoaktywną. Narkotyk miał wprowadzić dziewczynę w stan odurzenia, w skutek, którego straciła kontrolę nad swoim ciałem i nie mogła się bronić. - Zaczął się do mnie dobierać. Mówiłam mu, żeby przestał, że nie chce, ale dalej robił swoje. Pamiętam, że znalazłam się w łazience. Leżałam tam na podłodze. Czułam mocny ból, ale nie mogłam krzyczeć. Byłam zapłakana i wszędzie była krew – opowiada 17-latka i dodaje: Pamiętam, że jego ręce też były w mojej krwi. Cały czas płakałam, on pytał, czemu płaczę. Dalej nie pamiętam nic. Zawiadomienie policji Zuzanna powiadomiła policję. Trafiła do szpitala, gdzie pobrano jej krew i wykonano badania ginekologiczne. Obdukcja lekarska potwierdziła, że doszło do gwałtu. Dziewczyna miała rany i wybroczyny w miejscach intymnych, a na jej ciele były widoczne siniaki. Biegły psycholog potwierdził, że dziewczyna mówi prawdę. - Ten człowiek chcąc zadowolić siebie, skrzywdził bezbronną dziewczynę. Nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić, że ktoś mówi wyraźnie: „Nie, przestań, to mnie boli”, a on robi to dalej – komentuje matka Zuzanny. Śledztwo w sprawie trwa od siedmiu miesięcy. - Wszystko jest układane w taki sposób, żeby sprawa została zamknięta i zamieciona pod dywan, żeby on nigdy nie został nazwany sprawcą i nigdy nie usłyszał zarzutów – dodaje Marzena Bartuś. Mimo, że policja dysponuje obdukcją lekarską, opinią biegłego psychologa potwierdzającą, że dziewczyna nie konfabuluje, podejrzewany nie został zatrzymany. - Już parę dni po zdarzeniu zadzwoniłam do pani prokurator. Byłam oburzona, mówiłam, że córka jest w bardzo złym stanie. Pytałam, czemu ten człowiek nie jest zatrzymany. Odpowiedziała, żebym do niej nie dzwoniła, że nikogo nie zatrzymała i być może umorzy tę sprawę. Po czym rozłączyła się – opowiada matka dziewczyny. Śledczy nie zbadali krwi, pobranej od dziewczyny dzień po gwałcie, a wskazanego przez nią mężczyznę przesłuchano dopiero po trzech miesiącach. - W tym konkretnym przypadku zdecydowano o uzupełnieniu materiału dowodowego o przesłuchania świadków przed uzyskaniem opinii toksykologicznej – mówi Joanna Biranowska-Sochalska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Ojciec podejrzewanego Ojciec podejrzewanego jest policjantem. - To, czym zajmuje się zawodowo ojciec przesłuchiwanego w tej sprawie, nie ma żadnego wpływu na to postępowanie. Mogę potwierdzić, iż jest to funkcjonariusz policji z pionu prewencji w jednostce niezależnej od tej, która dostała tę sprawę do postępowania. Nie ma też żadnego dostępu do akt sprawy – przekonuje nadkom. Alicja Śledziona, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Po w Szczecinie. Jednak z naszych informacji wynika, że ojciec podejrzewanego jest oficerem szczecińskiej policji. Pracuje w stopniu komisarza w tej samej komendzie, w której prowadzone jest śledztwo. Prokuratura po ponad siedmiu miesiącach wciąż nie postawiała nikomu zarzutów. Problemem nie jest też to, że ojciec sprawcy przyszedł na przesłuchanie z synem i rozmawiał z policjantem, który prowadzi to śledztwo. - Syn nie ma sobie nic do zarzucenia. Nie zrobił nic złego i ja też tak uważam. Nie doszło do gwałtu, postępowanie toczy się w prokuraturze i nie ma żadnych podstaw, by postawić mu zarzuty. Nie ma w materiałach dowodowych żadnego śladu, by doszło do jakiegokolwiek przestępstwa – powiedział naszej reporterce ojciec podejrzewanego. Podejrzewany w sprawie 20-latek pracuje, jako barman. - Nie będę udzielał żadnych wywiadów, nie będę o tym gadał, bo planuje zapomnieć o tej sprawie. Dla mnie osobiście to jest zamknięte. Nie obchodzi mnie to – uciął krótko. Dramat Urodzinowa impreza, na której doszło do zdarzenia bezpowrotnie zmieniła życie Zuzanny. - Boję się uśmiechać, bo ktoś może zrozumieć, że nic mi się nie stało. Mogą pytać, dlaczego nie płaczę, nie chodzę smutna. Nie mam kontroli nad swoimi emocjami – mówi Zuzanna i dodaje: Tęsknie za codziennym życiem, za zwykłym wstawaniem rano do szkoły, spotykaniem się tam ze znajomymi, śmianiem się. Takim bezstresowym życiem. Dziewczyna nie radząc sobie z emocjami, targnęła się na własne życie. - Raz stwierdziłam, że już mogę to zakończyć i w takim szale, transie, nie czując bólu, podcięłam sobie żyły – wyznaje nastolatka. - To był pierwszy raz, kiedy miałam ochotę wsiąść w samochód i jechać wymierzyć karę własnoręcznie – dodaje jej matka. O sprawie poinformowaliśmy rzecznika Komendy Głównej Policji i Komendanta Biura Spraw Wewnętrznych Policji. - Na początku wierzyłam w sprawiedliwe zakończenie sprawy. Wiedziałam, że stała się krzywda, że jest sprawca i świadkowie. Wydawało mi się, że to nie jest skomplikowane. Im więcej czasu upływało, tym bardziej wiedziałam, że nie mam żadnej siły przebicia, bo ojciec sprawcy ma narzędzia i możliwości by tę sprawę zatuszować – uważa matka dziewczyny. Po naszej interwencji otrzymaliśmy zapewnienie, że nad prawidłowym przebiegiem śledztwa będzie czuwała Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Prokuratorzy czekają na opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej i psychiatrii. - Wydaje mi się, że mówię w imieniu wszystkich mam, które wiedzą, że ich córki zostały skrzywdzone, ale boją się oceniania ze strony społeczeństwa. Najgorsze jest robienie z ofiary osoby winnej i odpowiedzialnej, bo mogła tam nie iść, nie wypić drinka – kończy Marzena Bartuś.
fot. ONS Ach, te błękitne oczy... To do niego wzdychają dziewczyny w całej Polsce! Nam opowiada o swoich słabostkach i marzeniach. fot. ONS NAJ… trudniejsza decyzja w twoim życiu O zmianie zawodu. Pięć lat temu zostawiłem za sobą wszystko, co już zdobyłem i wyjechałem z Trójmiasta do Olsztyna, gdzie podjąłem naukę w szkole aktorskiej. Byłem już wówczas inżynierem budowy okrętów i właściwie wcale nie musiałem martwić się o przyszłość, ale dałem się uwieść teatrowi: zostałem „komediantem”. Nikomu nic nie mówiąc, pojechałem na egzaminy i, nieoczekiwanie dla samego siebie, zostałem przyjęty. Nie pozostało mi nic innego, jak schować dyplom politechniki do szuflady, a potem wziąć się za aktorstwo. I nie żałuję. A w razie czego – odpukać! – zawsze mam jakiś fach w ręku (śmiech). fot. ONS NAJ… bardziej lubię siebie za... Optymizm. W każdej sytuacji potrafi ę dostrzec coś pozytywnego. Puszczam w niepamięć przykre zdarzenia. Jedynie przyjemne utrwalam we wspomnieniach. fot. ONS NAJ… bardziej siebie nie lubię Za niezorganizowanie, roztargnienie i przewlekłe spóźnialstwo. To ostatnie nie jest celowe. Staram się szanować czas innych, ale po prostu biorę na siebie zbyt dużo obowiązków, a później trudno mi je wszystkie pogodzić i ktoś czeka… Ale pracuję nad sobą i powoli widać efekty. Na przykład kiedyś kierowca, który mnie zawozi na plan, czekał na mnie 10 minut, a teraz już tylko 5. Myślę, że wkrótce stawię się na czas! fot. ONS NAJ…większa słabość Słodycze. Choćbym był nie wiem jak najedzony, miejsce na pyszny deser zawsze się znajdzie (śmiech). A dla czekolady potrafię nawet zrezygnować z obiadu. Jeśli akurat nie ma nic słodkiego pod ręką, zakasuję rękawy i wypiekam. Dobrze wychodzi mi szarlotka, babka piaskowa i bezy. Mam nadzieję, że niedługo nauczę się robić tiramisu. fot. ONS NAJ… ważniejszy wynalazek, bez którego nie potrafiłbym się obejść Do niedawna był to internet i, oczywiście, Facebook. Siedziałem przed komputerem godzinami. Musiałem wiedzieć, co tam nowego u znajomych, których grono wciąż się powiększało. Czytałem, odpisywałem, komentowałem zdjęcia… Na szczęście już mi trochę przeszło. Teraz staram się trzymać z daleka od komputera – dzięki temu mam więcej czasu na inne zajęcia i spotkania „w realu”. To dużo przyjemniejsze. Za to na pewno nie potrafiłbym się obejść bez soczewek kontaktowych. Ułatwiają mi codzienne funkcjonowanie. fot. ONS NAJ…milsze wspomnienie Pobyt w Toskanii. Wraz z ekipą serialu „Majka” spędziliśmy tam trzy dni, kręcąc sceny finałowe. Byliśmy w okolicach Chianti. To cudowna, słoneczna kraina, a krajobrazy – niczym z widokówek. Te malownicze wzgórza usiane cyprysami, gaje oliwne, winnice... I można było jeść tam winogrona prosto z gałęzi! Duże wrażenie zrobiła też na mnie Florencja – kolebka włoskiego renesansu. To wyjątkowej urody miasto. Na pewno kiedyś tam wrócę.
tomasz ciachorowski z dziewczyną